poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Zasiadka u Pana Bogdana


Wakacje pełna para wiec czas na mały odpoczynek z dziewczyna. W planach miałem weekendowy wypad na Nekielkę ale wyszło tak ze akurat odbywają się tam zawody, wiec trzeba było znaleźć jakąś komercyjke, no i padło na łowisko w Mąkolnie, gdzie podobno pływa sporo ładnych karpików. Telefon do właścicieli zaklepanie terminu i przygotowania. Zaczynam od komponowania miksu wraz z chłopakami, następnie kręcenie kulek i pelletu. Samochód zapakowany no i w drogę czas ruszyć. Na łowisko dojechaliśmy ok. godziny 7 w piątek 10 sierpnia. Krotka pogawędka z właścicielem rzucam okiem na wodę i nosimy klamoty na stanowisko. Rozbijamy obóz i do dzieła.






Taktykę obrałem już wcześniej ale okaże się czy się sprawdzi czy trzeba będzie cos zmienić. Łowimy na 3 kije jednym opiekuje się Agnieszka. Na jedna wędkę Pojdzie sk30 na druga ostra wątroba a na trzecia cos na amura ananas, banan i kukurydza. Wszystko rozłożone wiec pora zabrać sie za zbadanie głębokości uzbrojenie wędek no i nęcenie. Jeden zestaw zanęciłem i położyłem od razu. 


Kolejne dwa czekały az zanęta się ładnie przegryzie i polaczy. Kozystajac z chwili czasu wybrałem się na stanowisko obok do Pana Wojtka. Krotka rozmowa przy piwku i czas położyć kolejne zestawy jednak zamiar zarzucenia wędki przerywa mi odjazd na kiju z dumbelsem SK30, na macie ląduje piękny karpik. 


Zarzucam zestawy i czas na śniadanko.
Po śniadaniu postanawiam iść do samochodu po resztę klamotów zostawiając wędki pod opieka Agnieszki.  W drodze powrotnej słyszę odjazd  na jednej z wędek i zza drzew widzę ze Agnieszka holuje, pozostaje mi sprint i podebranie.  Agnieszka złowiła karpika o wadze 8 kg który okazał się największa ryba zasiadki.

 O 16 z zachodu nadciągnęły do nas chmury deszczowe i tak sobie padało do ok. 4 nad ranem do wieczora w deszczu było kilka bran karpików o wadze ok. 2-3 kg. W nocy 2 większe ryby straciłem w korzeniach, a na macie wylądowało 5 karpików.  Ok. godz. 3 położyłem się spać jednak nie na długo bo o 6 obudził mnie odjazd.  I udało się wyciągnąć karpika.



Po śniadaniu zdaje relacje chłopakom i postanawiają do mnie przyjechać na parę godzin. Ok.14  przyjeżdżają Paweł i Patryk, po dotarciu na stanowisko opowiadam im gdzie kreci się ryba, szybko uwinęli się z rozłożeniem i na pierwsze branie długo nie trzeba było czekać, na kiju Pawła odjazd, jednak karp niewielki i na dodatek spinka. Chwile później na wędce Patryka dokładnie to samo. Chwila podłamania i oczekujemy na kolejne branie, no i jest na wędce Pawła jedzie az milo (ej K*** jedzie)  na Macie ląduje rybka. 

Odwiedził nas gospodarz łowiska Pan Bogdan i doradza chłopakom aby jeden zestaw położyli we wskazanym  przez niego miejscu, Patryk postanawia tam położyć zestaw, ku naszemu zdziwieniu Patryk dobrze nie odszedł od wędki i ma odjazd, przy podbieraku okazuje się ze na tajemnicza przynętę skusił się amurek. 
Przy okazji  Patryk zaliczył blotko  
Dosłownie 15 minut później na tym samym kiju Patryka kolejny odjazd jednak niestety spinka.  Na mojej wędce w miedzy czasie zaliczam 3 spinki i zaczynam się głowić co jest nie tak, czemu ryba mi schodzi. Kombinacja przyponów zestawów i oczekiwanie na kolejne branie. Przy grillu i piwku zastaje nas chłodny wieczór, postanawiamy z Agnieszka, ze idziemy do namiotu. I tak usypiam z myślą o złowieniu karpi koi.  Nocka mija spokojnie bez jakiegokolwiek piknięcia, i tak az do godziny 10, na macie ląduje niewielki urodzinowy  pelnoluski, ale cieszy .



Ok. 13 szybki odjazd i na końcu zestawu siedzi kolejny…. Maleńki pelnoluski,
 W myślach sobie mowie szykuje się pelnoluski dzień, ale cały czas siedzi mi w Glowie urodzinowe życzenie złowienia karpia koi. Przychodzi pora obiadu Agnieszka przyrządza jedzonko a ja kombinuje z zestawami, postanawiam przerzucić jeden zestaw w niepozorne miejsce ale właśnie tam od rana zauważyłem jakiś ruch w wodzie, posyłam tam 2 garści pokruszonych kulek i kilka kul zanęty, w pva pakuje pellet a na włos dumbels sk30 podwieszony popup fluo. Pora na zjedzenie pysznego obiadku i powoli czas ogarnąć obozowisko bo dziś już jedziemy do domu, po złożeniu namiotu i wyniesieniu części klamotów pora na kawkę ale nie daje nam się napić odjazd na świeżo położonym zestawie, zacinam i widzę karpia….. nie dość ze pelnoluski to do tego karp koi,  myślę nic mi już dziś więcej do szczęścia nie potrzeba krotka sesja życzenie podczas wypuszczania (w końcu złota rybka) i kładę zestaw na ostatnie chwile




O godzinie 15 kolejne branie na tym samym zestawie, szybko zacinam i przekazuje wędkę Agnieszce,  ryba do ostatniej chwili nie chciała się pokazać,  a tu przy podbieraku znów ukazuje się pelnoluski Koi. Ha ha Pan Koi numer 2. Kolejna szczęśliwa sesja i Agnieszka wpuszcza rybkę. No i niestety zbliża się nieubłaganie godzina odjazdu. Ale odjeżdżamy z mega rogalem na papie i z myślą jeszcze tu wrócimy :)